Cichy krzyk w oczach pupila: Czy zwierzęta doświadczają traumy?

utworzone przez | paź 16, 2025 | Koty, Psy | 0 komentarzy

Gdybyśmy mieli moc kreowania idealnego świata, byłaby to z pewnością kraina wolna od cierpienia, gdzie żadne stworzenie nie zaznałoby krzywdy ani traumy. Rzeczywistość, w której przyszło nam żyć, jest jednak daleka od tej utopii. To dlatego tak duża część naszych domowych towarzyszy – szczególnie kotów, z którymi mamy kontakt zawodowo i prywatnie – to tak zwani „pacjenci po przejściach”. Każdy z nich niesie ze sobą unikalną historię, wymagającą szczególnej wrażliwości i specjalistycznego podejścia.

Trauma: ewolucja pojęcia w świecie ludzi.

W psychologii człowieka, definicja traumy, podobnie jak wiele innych koncepcji, ulegała zmianom. Początkowo za traumę uznawano głównie bardzo silne, rzadkie stresory, wyraźnie odróżniające się od codziennych napięć. Dziś posługujemy się precyzyjniejszym pojęciem urazu psychologicznego.

Trauma jest obecnie rozumiana jako stan psychiczny, będący następstwem ekspozycji na czynniki zewnętrzne, które stanowią realne zagrożenie dla zdrowia lub życia. Takie głębokie przeżycie może skutkować trwałymi zmianami w funkcjonowaniu danej jednostki. Potwierdzeniem wagi tego zjawiska jest ustanowienie przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) już w 1997 roku jednostki chorobowej znanej jako Zespół Stresu Pourazowego (Post Traumatic Stress Disorder – PTSD).

Warto tutaj powiedzieć jedno: mamy prawo cierpieć po stracie ukochanego zwierzęcia. To nie jest słabość, to wyraz emocji i uczuć, miłości, która w nas jest. Mamy prawo cierpieć.

Czy czworonogi znają zespół stresu pourazowego?

Powyższe ramy dotyczą ludzkiej psychiki. Ale co z naszymi czworonożnymi przyjaciółmi? Czy zjawisko traumy dotyczy również ich?

Nasze doświadczenie i intuicja mówią: zdecydowanie tak. Choć zaintrygowani, z niepokojem zauważamy, że w literaturze fachowej, zwłaszcza tej zagranicznej, panuje pewien deficyt w kontekście kotów. Przeglądając publikacje behawioralne poświęcone PTSD u zwierząt, łatwo natknąć się na szczegółowe opracowania dotyczące stanu emocjonalnego, ale głównie psów.

Mowa tu o:

  • Psach pracujących, które doświadczyły koszmaru wojny u boku przewodników lub służyły jako psy poszukiwawcze.
  • Pieskach domowych, które przeżyły straszliwe chwile: od katastrof naturalnych (huragan, powódź), przez przemoc (fizyczną lub psychiczną), po porzucenie lub śmierć bliskiego towarzysza (zarówno ludzkiego, jak i zwierzęcego).

Każde z tych zdarzeń jest druzgocące. Jak bowiem psi umysł, pozbawiony zdolności do pełnej, świadomej analizy, ma zrozumieć porzucenie czy akt okrucieństwa ze strony kogoś, komu bezgranicznie ufał? Nie dziwi więc, że badacze coraz intensywniej pracują nad skutecznymi strategiami terapeutycznymi dla psich pacjentów.

Gdzie podziały się koty? Dlaczego ich trauma jest pomijana?

Z drugiej strony, autorzy opracowań behawioralnych zdają się marginalizować, a czasem wręcz pomijać identyczne problemy u kotów. To zastanawiające, zwłaszcza że dziś bezspornie wiemy, jak potężna i głęboka potrafi być więź kota z opiekunem. Jej nagłe zerwanie, czy to przez śmierć ukochanego człowieka, porzucenie, utratę kociego przyjaciela, czy trudną chorobę, może doprowadzić zwierzę do stanu głębokiego cierpienia, które bywa wręcz śmiertelne.

Apelujemy i podkreślamy: Mówiąc o traumie, musimy pamiętać, że dotyka ona różnych gatunków. Niezależnie od tego, czy jest to pies, czy kot, czy inne zwierzę, każdy poszkodowany wymaga stosownego wsparcia, aby móc odzyskać stabilizację emocjonalną i psychiczny spokój.

Pytanie o luki w naszej wiedzy.

Paradoksalnie, istnieje mnóstwo materiałów dokumentujących to, jak to zwierzęta domowe pomagają nam, ludziom, w wychodzeniu z różnorodnych problemów.

Wiemy, że:

  • Psy towarzyszące osobom bezdomnym zwiększają ich szanse na przetrwanie.
  • Obecność zwierząt w zakładach karnych, zwłaszcza stosowana w USA, sprzyja resocjalizacji.
  • Dzieci zmagające się z problemami psychicznymi czy rozwojowymi lepiej funkcjonują w towarzystwie pupila.

Wiemy, że zwierzęta nas wspierają. Ale czy my wiemy, jak wspierać je? Jak rozpoznać zwierzę, które jest straumatyzowane? Jak manifestuje się to cierpienie i jakie są najskuteczniejsze metody pracy z nim?

Niestety, okazuje się, że w tym kluczowym obszarze nasza wiedza jest wciąż szokująco szczątkowa. Czas to zmienić.

Fundamenty psychiki: trauma u korzeni, czyli rola pierwotnej socjalizacji.

Wielu opiekunów nie zdaje sobie sprawy, że zwierzę może doświadczyć swojej pierwszej, fundamentalnej traumy już w pierwszych tygodniach życia. Ten krytyczny moment ma miejsce, gdy maluch zostaje przedwcześnie rozdzielony z matką i rodzeństwem, wyrwany z bezpiecznego środowiska, które dopiero co zaczął poznawać. To gwałtowne usamodzielnienie – czy to w wyniku tragicznych wypadków, czy nieroztropnych ludzkich decyzji – jest potężnym wstrząsem.

Ten początkowy, formatywny czas, określany w etologii i behawioryzmie jako okres pierwotnej socjalizacji, stanowi niezbywalny fundament dla całej przyszłej równowagi emocjonalnej i funkcjonowania zwierzęcia.

Pies vs. kot: różnice w czasie i samodzielności.

Ewolucja ukształtowała długość tego kluczowego okresu różnie dla obu gatunków:

  1. Szczenięta: U psów, czas nauki bycia psem, spędzony u boku matki i rodzeństwa, trwa zazwyczaj około 8 do 10 tygodni (choć wielu behawiorystów i hodowców zaleca, by psy nie opuszczały matki wcześniej niż w 8. tygodniu, a najlepiej w 10. tygodniu życia). Nawet po odsadzeniu od matki, młody psiak, jako przedstawiciel gatunku stadnego, zazwyczaj pozostaje w grupie rówieśników, dorastając w poczuciu społecznej bliskości.
  2. Kocięta: U kotów, ten etap jest znacznie dłuższy – minimalny zalecany okres to 14, a nawet 16 tygodni. Wynika to z odmiennej strategii gatunkowej. Kociak, który osiąga wiek 4 miesięcy, jest często aktywnie „wypychany” przez matkę. W ten sposób musi on wejść w rolę samodzielnego drapieżnika i sam zadbać o swoje przetrwanie.

W kontekście wczesnej adopcji, ta różnica ma kolosalne znaczenie: młody pies, przenosząc się do nowego domu, niejako przenosi odpowiedzialność przewodnika stada na ludzkiego opiekuna. Natomiast młody kot, który zbyt wcześnie trafi pod ludzki dach, w znacznie większym stopniu musi polegać na swoich słabo ukształtowanych zasobach emocjonalnych.

Lekcja matki: jak budować odporność psychiczną.

Aby zwierzę w dorosłym życiu wykazywało odpowiednią pewność siebie, stabilność psychiczną i adekwatne reakcje na bodźce, jego wczesne tygodnie muszą gwarantować mu optymalne warunki rozwojowe.

Szczenięta i kocięta potrzebują czasu, by nauczyć się esencji swojego gatunku: jak prawidłowo funkcjonować, jak radzić sobie z wyzwaniami bez popadania w skrajny stres, i jak efektywnie przezwyciężać przeciwności.

Kluczowa jest tu rola matki – to ona uczy swoje potomstwo regulacji emocjonalnej: jak rozładowywać narastającą frustrację, jak kontrolować siłę ugryzienia (inhibicja gryzienia), a w efekcie – jak stać się stabilnym psychicznie osobnikiem.

Jeżeli młode zwierzęta nie odbiorą tej podstawowej lekcji i nie będą miały stabilnych wzorców do naśladowania, całe ich przyszłe życie będzie obarczone deficytami behawioralnymi. Jeśli do tego fundamentalnego braku dodamy kolejne negatywne doświadczenia – ból, chroniczny lęk, poczucie zimna, czy samotność – zwierzę może ponosić konsekwencje tej wczesnej traumy przez całe dorosłe życie.

Kiedy tęsknota zamienia się w ból: psychosomatyczny mechanizm separacji.

Jak to możliwe, że rozstanie z opiekunem prowadzi do fizycznego cierpienia? Sedno problemu leży w mechanizmie, który ewolucja stworzyła, by chronić młode: ból separacyjny.

Gdy mały ssak zostaje odłączony od matki, zanim osiągnie emocjonalną dojrzałość do samodzielności, jego organizm reaguje gwałtownie. Następuje masywny wyrzut hormonów stresu, z kortyzolem na czele. Ta lawina stresu jest tak potężna, że generuje fizyczny ból. Jedynym naturalnym „środkiem przeciwbólowym” jest ponowne połączenie z matką. Jeśli to nie nastąpi, zwierzę cierpi podwójnie: psychicznie i somatycznie. Im dłuższe i bardziej intensywne jest to cierpienie, tym trwalsze spustoszenie w psychice malucha.

Od instynktu przetrwania do lęku separacyjnego.

Opisany mechanizm to ból separacyjny w swojej pierwotnej, ewolucyjnej formie. Jest to zjawisko o charakterze psychosomatycznym, gdzie intensywne doświadczenie emocjonalne prowadzi do tak silnego pobudzenia układu nerwowego, że organizm faktycznie wytwarza bodźce bólowe.

Mechanizm ten miał zapobiegać oddzieleniu się młodych od rodzica, co w naturze często równa się śmierci. Ewolucja nie przewidziała jednak syndromu udomowienia, w którym więź matka–dziecko może zostać przeniesiona na relację między dwoma dorosłymi osobnikami, a co więcej – między różnymi gatunkami.

Dlatego też, gdy pies czy kot budują silne przywiązanie, granice zacierają się. Rozłąka – czy to z powodu wyjścia do pracy, czy krótkiego urlopu – może stać się dla nich traumatycznym wstrząsem. Wtedy aktywuje się ten sam archaiczny mechanizm, prowadzący do szeregu fizycznych dolegliwości.

Manifestacje cierpienia: od wokalizacji do samookaleczenia.

Fizyczne i psychiczne objawy bólu separacyjnego są zróżnicowane i zależą od gatunku i jednostki:

  • Pies: najczęściej objawia się to poprzez dobrze znaną, uporczywą wokalizację (wycie, szczekanie), niszczenie przedmiotów lub odmawianie jedzenia i picia do momentu powrotu opiekuna.
  • Kot: spotykamy się najczęściej z drapaniem kanapy, wykazywaniem nadmiernego wylizywania prowadzącego do wyrywania sierści, a nawet cierpienia na ostre schorzenia zdrowotne wywołane stresem, jak np. krwotoczne zapalenie pęcherza (potrafi rozwinąć się w kilka godzin!).

Niekiedy w skrajnych przypadkach zwierzęta uciekają się do samookaleczeń. Dzieje się tak, ponieważ fizyczny ból bywa dla nich łatwiejszy do zniesienia i „zaadresowania” niż paraliżujące cierpienie psychiczne. Każde z tych zachowań – od skulenia się pod drzwiami po autoagresję – jest sygnałem alarmowym, którego absolutnie nie wolno bagatelizować. Wymaga to natychmiastowej interwencji behawioralnej dla dobra i zdrowia pupila.

Kot i zapach opiekuna: obalenie mitu badaniami.

Ciekawe wnioski przyniosły badania dotyczące kotów, które obaliły powszechne przekonanie, że zapach opiekuna działa na zwierzę kojąco podczas nieobecności człowieka.

W eksperymencie badano reakcje 42 kotów. Zwierzęta miały kontakt zarówno z opiekunem, jak i z przedmiotami przesiąkniętymi jego zapachem (np. fragmentami odzieży). Choć większość kotów wyrażała pozytywną interakcję (ocieranie się) po powrocie człowieka, jednocześnie wykazywały nerwowość (wokalizację) podczas rozłąki.

Kluczowy wniosek: żaden z badanych kotów nie wykazał zainteresowania przedmiotem z zapachem ludzkim. Co więcej, obecność tych pachnących rzeczy często potęgowała kocie zdenerwowanie. Aż 38% kotów nasilało wokalizację, mając w pobliżu tkaninę pachnącą opiekunem, inni tracili pewność siebie.

Naukowcy jednoznacznie stwierdzili: dla kotów kluczowa jest fizyczna interakcja z ukochanym człowiekiem, a sama ekspozycja na jego woń nie wystarczy. Mówiąc wprost – bez fizycznej obecności i zaangażowania opiekuna, kot odczuwa nie tylko niepokój, ale realne cierpienie.

Jak odnieść się do tych badań podczas gdy cały koci świat krzyczy o pozostawianiu swoich rzeczy do dyspozycji naszego kota, podczas dłuższych nieobecności? Najlepiej będzie obserwować nasze zwierzę i dopasować otoczenie do jego potrzeb. Każde zwierzę jest inne i często będzie wykraczać poza przyjęte w kulturze zachowania.

Ostatnie pożegnanie: trauma związana ze śmiercią i proces żałoby.

Opisane wcześniej mechanizmy to jedynie wierzchołek góry lodowej problemów emocjonalnych zwierząt. W naszym doświadczeniu i przekonaniu, śmierć – w każdej jej postaci – stanowi jedno z najtrudniejszych i najbardziej traumatycznych doświadczeń dla naszych pupili. Mamy tu na myśli zarówno śmierć ludzkiego opiekuna, jak i zwierzęcego towarzysza (nieważne, czy tego samego, czy innego gatunku).

W takich sytuacjach uderza dwoistość ludzkiego podejścia: z jednej strony, obserwujemy niesamowicie głęboką i złożoną więź, jaką zwierzę potrafi stworzyć z drugą istotą, a z drugiej – kompletny brak zrozumienia tej więzi ze strony wielu ludzi.

Choć w tym miejscu należy również powiedzieć – nie wszystkie zwierzęta będą cierpieć po utracie towarzysza. Jeśli dobraliśmy błędnie zwierzęta do siebie pozostający z nami kot lub pies może poczuć ulgę. Choć z pozorów brzmi to okrutnie, to jeśli relacje były złe lub stale napięte, może on poczuć wolność i szczęście z bycia w mniejszym ‘’stadzie’’ lub pozostanie jedynym zwierzęciem w domu. Nie świadczy to jednak źle o naszym zwierzęciu, a jedynie może pokazać nam, że relacje, do których to zwierzę zmusiliśmy łącząc z innym nie były właściwe.

Żałoba: daj czas, zamiast robić rewolucję.

Kiedy zwierzę zmaga się z traumą po stracie bliskiej osoby lub towarzysza, naszą pierwszą i najważniejszą reakcją powinno być zrozumienie i wsparcie. Musimy być blisko, okazywać czułość i pozwolić pupilowi samemu decydować o tempie i sposobie przechodzenia tego etapu.

Niestety, zamiast dać psu czy kotu czas na przeżycie tych trudnych i skomplikowanych emocji, wiele osób wprowadza do ich życia gwałtowną rewolucję.

Najczęstszym błędem jest przyprowadzenie nowego zwierzęcia (polecamy artykuł o dokacaniu) „na pocieszenie”. Efekt jest jednak zwykle odwrotny od zamierzonego. Na intensywny ból po stracie nakładają się: stres związany z nowym osobnikiem, poczucie zagrożenia i niechęć. W ten sposób, zamiast budować nową przyjaźń, generujemy pod własnym dachem konflikt.

Dlatego zawsze powtarzamy: okres żałoby nie jest czasem na zawieranie nowych znajomości. To moment na wyciszenie, powolne odreagowanie i stopniowe odnalezienie się w nowej, bolesnej rzeczywistości. Pozwólmy naszym zwierzętom przeżyć ich żałobę w spokoju. Na ewentualną nową przyjaźń przyjdzie czas później, gdy emocjonalna stabilizacja zostanie przywrócona.

Specyfika pracy z traumą: indywidualizm i cierpliwość.

Niezależnie od tego, czy problem zwierzęcia wymaga zastosowania metody odwrażliwiania czy przeciwwarunkowania, trzy zasady pozostają niezmienne i absolutnie kluczowe:

  1. Indywidualizacja metody: Wybraną strategię należy bezwzględnie dopasować do konkretnego pacjenta, jego unikalnej historii oraz możliwości pracy (zarówno jego, jak i opiekuna).
  2. Wrażliwość behawiorysty, któremu pozwolicie prowadzić Was w tym procesie: Kluczem do sukcesu jest ogromne wyczucie, opanowanie i spokój trenera czy behawiorysty prowadzącego cały proces. Brak stabilności u przewodnika przekreśla szanse na pozytywny efekt.
  3. Czas i wytrwałość: Praca nad traumą to nie jest kwestia kilku tygodni. To często długie miesiące, a nawet lata wspólnej, powolnej drogi. Nawet jeśli ścieżka wydaje się kręta, a my czujemy, że wracamy do punktu wyjścia, najważniejsze jest, by nie poddać się przedwcześnie i szukać nowych, skuteczniejszych dróg.

Najgorszym, co możemy zaoferować straumatyzowanemu zwierzęciu, jest pośpiech i jakakolwiek forma presji psychicznej. Taka „walka z traumą” prowadzi jedynie do kolejnej traumy.

Rola farmakoterapii i ostateczne gwarancje.

Często opiekunowie pytają o farmakologiczne rozwiązania, które mają pomóc w przepracowaniu problemu. Choć medycyna behawioralna oferuje pewne leki, ich skuteczność jest mocno zindywidualizowana. Co istotniejsze, sama farmakoterapia nigdy nie zastąpi żmudnej i powolnej pracy behawioralnej, którą opiekun musi wykonać ze swoim pupilem. Leki mogą otworzyć drzwi lub utrzymywać je otwarte, by tę pracę w ogóle rozpocząć lub prowadzić.

Musimy również zaakceptować fakt: nawet najlepiej opracowany plan naprawczy nie daje stuprocentowej gwarancji usunięcia traumy. Podobnie jak ludzka psychoterapia nie jest niezawodnym przepisem na wyeliminowanie wszystkich problemów z przeszłości.

Mimo wszystko, zawsze należy podjąć próbę pomocy zwierzęciu obarczonemu tak ciężkim bagażem. Jeśli odniesiemy sukces i uwolnimy naszego psa czy kota od bólu przeszłości, ujrzymy, jak w jego oczach znów pojawia się radość życia. To doświadczenie jest absolutnie magiczne i stanowi największą nagrodę dla obu stron – i człowieka, i zwierzęcia.

Podsumowanie: wnioski i perspektywy.

Tekst zamyka się apelem o odpowiedzialność i cierpliwość. Praca nad traumą wymaga indywidualnego podejścia, ogromnego wyczucia i może trwać miesiącami lub latami, a pośpiech jest największym wrogiem terapii. Chociaż farmakoterapia behawioralna jest pomocnicza, nie zastąpi powolnej pracy. Największą nagrodą za ten trud jest odzyskanie przez zwierzę radości życia i emocjonalnej stabilizacji.

Bibliografia:

  1. Biegańska-Hendryk M., Rozmowa z kotem, Warszawa 2021.
  2. Steuden S., Janowski K., Trauma – kontrowersje wokół pojęcia, diagnoza, następstwa, implikacje praktyczne,  „Roczniki Psychologiczne” XIX(3)/2016, s. 349–565 (dostęp: 23.09.2021).
  3. McConnell P.B., Dogs and Psychological Trauma,  (dostęp: 23.09.2021).
  4. Fitzsimmons P., How to Heal an Emotionally Traumatized Pet (dostęp: 23.09.2021).
  5. Zapach człowieka nie uspakaja kota. Odkrycie naukowców (dostęp: 23.09.2021).
Sprawdz_odpornosc

Możesz rówież polubić…

Koty

Adopcja kota ze schroniska: szansa czy wyzwanie?

Dla większości kotów życie w schronisku to ogromne wyzwanie. Duże skupiska zwierząt i ograniczone przestrzenie często wywołują u nich silny stres. Dlatego adopcja jest dla nich niczym bilet do lepszego świata – do życia pełnego spokoju i bezpieczeństwa. Jednak ta...

|wrz 18, 2025

Psy

Zdrowie psa na talerzu: czego unikać w karmach.

Każdy odpowiedzialny właściciel pragnie, aby jego pies był pełen życia i cieszył się doskonałym zdrowiem. Klucz do tego sukcesu często leży w misce. Odpowiednio dobrana dieta to fundament dobrej kondycji, energii i odporności naszego czworonożnego przyjaciela. Ale...

|wrz 4, 2025

0 Komentarzy

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zostańmy w kontakcie!

Zapisz się na nasz newsletter, a następnie otrzymuj informacje o promocjach, oraz wpisach o tym jak wspierać zdrowie swojego pupila!

Udało się! Sprawdź swoją skrzynkę e-mail